Ten rok był szary. Dlaczego? Bo w połowie był zupełnie czarny, a w połowie tak jasny, że człowiek ślepnie od blasku nawet gdy zamknie oczy. W rezultacie wyszedł szary. Ale chyba taki przyjemny szary, bo to co było już minęło, a sam 2017 rok skończył się dość przyjemnie, mimo że życie rzucało pod moje nogi wiele kłód. I bez tego jestem niezdarą. Ale przynajmniej nauczyłam się wymieniać worki w odkurzaczu, a odpychanie wanny nie jest tak obrzydliwe i skomplikowane jak myślałam. Za to przygody z spłuczką zniechęciły mnie do odwiedzin polskiego morza na najbliższe kilka lat. Wiedzieliście, że woda nabierana w spłuczkę jest taka lodowata? Skończyło się i tak wymianą całego tronu. Nie ma to jak żyć oszczędnie, ograniczać się do czterystu złotych miesięcznie rachunków za wszystko, a mieć w mieszkaniu kibel za niecałe trzysta złotych. Żeby on był chociaż ze złota.
Przynajmniej mój prywatny feminizm wzrósł o kilka punktów. Bo wiecie ja nigdy nie byłam feministką, ale lubię sama otworzyć sobie słoik. Lubię tą niezależność, którą gdzieś utraciłam przez to przyzwyczajenie, że bartkowe ramię zawsze jest gdzieś w pobliżu. Potem człowiek nie martwi się takimi rzeczami jak odkurzacz czy lodowata woda w spłuczce toalety. Aż przychodzi co do czego i wymienia cały kibel, zamiast według eksperta domowych napraw - popieścić spławik. Ja się nie dziwię, że sąsiadka z góry rzucała potem deską klozetową. Takie to miałam przeżycia w minionym roku.
Zdecydowanym osiągnięciem tego roku było przełamanie kilku lęków, przyznanie przed sobą paru błędów, wybaczenie innym i nauczenie się być na nowo szczęśliwą. Dalej brakuje mi odwagi, by zmienić kilka innych rzeczy w swoim życiu, by mówić o sprawach, o których powinno się mówić, oraz żeby szeptać wieczorami słowa, które chcą słyszeć inni i którymi chcę się dzielić, choć się wstydzę. Zdołałam jednak przezwyciężyć coś co męczyło mnie od dawna i jestem z siebie dumna.
W tym roku Gabrysia skończyła już cztery lata, a Bianka obchodziła swoje pierwsze urodziny. Nigdy nie sądziłam, że całe moje szczęście tak szybko będzie mi rosło! Jestem dumna z moich małych gwiazd. Jako mama musiałam stawić czoła przedszkolu, chorobom i tęsknocie oraz poczuciu winy, że przez własne kiepskie zdrowie nie mogłam w stu procentach uczestniczyć w życiu córek. To chyba boli mnie najbardziej. Mimo to cieszę się, że mogę być z nimi. Że je mam i potrafię doceniać ten cud. W nadchodzącym roku chciałabym być jeszcze lepszą mamą, by zawsze widzieć na ich twarzach uśmiech. Bo w sumie to straszne, kiedy dziecko pyta się "mamo, dlaczego płaczesz?", albo samo płacze, ponieważ nie może spać w swoim łóżeczku. Chciałabym być jeszcze silniejsza i chyba właśnie tego sobie życzę.
Gdyby pominąć kilka wydarzeń i ciszę to w 2017 roku razem z Bartkiem obchodziliśmy piątą rocznicę ślubu. A przynajmniej właśnie tak chcę o tym myśleć. W innym przypadku zbyt często po mojej głowie krąży piosenka Ani Dąbrowskiej. Dlatego staram się na to patrzeć ciepło. W sumie to ta jaśniejsza strona roku, choć zasiała również kilka niepewności do wyjaśnienia. Ale właśnie to czyni nas silniejszymi i tego się trzymam. Podniosłam się z popiołów i staram się trzymać pion. Mogę mieć tylko nadzieję, nie... wiem, że następny rok będzie lepszy. Jasny i ciepły jak wiosenne promienie.
A tak poza tym to:
- posprzątałam szafę, wyrzuciłam niepotrzebne ciuchy
- wydałam za małe ciuszki po Gabrysi i Biance
- przeczytałam dokładnie dwadzieścia osiem książek
- obejrzałam trzy nowe seriale
- zaliczyłam kolejny rok studiów i zaczęłam już ostatni
- dziennie przechodziłam ponad 10 000 kroków
- zaplanowałam remont mieszkania, który czeka już tylko na realizację
- nie zaliczyłam żadnej stłuczki!
- starałam się być szczęśliwa
I tego sobie i Wam życzę na przyszły rok. Starajcie się być szczęśliwi. Ze wszystkich sił. Bo być szczęśliwym, kiedy jest ku temu okazja to żaden wyczyn. Chyba, że ktoś się odwraca od tego. To wtedy nie bójcie się być szczęśliwi tylko łapcie to szczęście garściami.
I na koniec podziękowania dla kogoś kogo się nie spodziewałam w swoim życiu, a mimo to się zjawił i bardzo mi pomógł. #lisiamocpozytywnegomyślenia